Gdy tylko
wybiła godzina dziewiętnasta, zadzwoniłam po taksówkę i zaczęłam pakować swoje
rzeczy. Praca skończona, lokal posprzątany, czas do domu, gdzie czeka cały mój
świat. Kobieta którą poznałam około 4 lat temu. Karai była moją bratnią duszą,
miłością mojego życia. Po pół godzinnej podróży wysiadłam z auta i ruszyłam w
stronę drzwi. Wsunęłam klucz w zamek, przekręciłam po czym pchnęłam wchodząc.
Po chwili byłam już w salonie.
Od razu zauważyłam jej postać. leżała na kanapie
czytając książkę.Podeszłam i
przytuliłam się do niej, uśmiechnęła się po czym szybko pocałowała. Oddech mi
przyspieszył. Zsunęła mi spodnie wraz z majtkami , po chwili znikł mi też
stanik, pozostałam w prześwitującej białej koszulce. Karai podziwiała moje duże
i kształtne piersi i nabrzmiałe sutki.Gdy zrozumiałam co Karai ma na myśli,
zaczęłam rozpinać guziki od Jej bluzki, ona pieściła moje piersi. Potem
przeniosła dłonie na uda. Rozchyliła je i dotknęła mojego drżącego punktu,
który czekał na jej zwinne palce. Umm, Ja to jednak mam szczęście! Prawda?
Karai objęła
mnie ramionami i położyła swoje szczupłe, zwinne palce na mojej pupie. Poczułam
jej długie, ostre paznokcie przez cienki materiał koszulki. Przysunęłam się
bliżej. W blasku księżyca zobaczyłam, jak nasze piersi ocierają się o siebie
bezwiednie. Uniosłam głowę i mój wzrok spotkał jej głębokie, błękitne,
wpatrujące się we mnie oczy. Przymknęła powieki i nasze usta zetknęły się. Na
początku był to łagodny, kobiecy pocałunek. Słodki i czuły. Nagle poczułam, jak
napiera na moje usta gorącym językiem. Chwyciła mnie za piersi i drżąc na całym
ciele, zaczęła je masować.
-Kotku?
Wszystko w porządku?
- Cicho? Ciiii
wiem, nic nie mów, nic nie mów... - Nie potrafiłam się opanować. Zdjęłam
ramiączko z jej stanika i zaczęłam całować piersi. Przesuwałam mokrym językiem
po brodawkach, aby stały sie twardsze. Nie przerywając pieszczot naciągnęłam
kołdrę na jej nagie ramiona.
- Jeszcze! -
krzyknęła. Odrzuciła głowę do tyłu i zamknęła oczy. Zwilżyła językiem wargi. -
Proszę! - już niemal krzyczała. Chwyciłam jej dłoń i włożyłam ją między swoje
uda. Znowu poczułam na skórze jej ostre paznokcie. Swoją rękę włożyłam między
nogi swojej kobiety. Otworzyła szeroko oczy i przytuliła się do niej,
delikatnie przesuwając ją wyżej. Pocałowała mnie w usta.
Mocno i namiętnie. Drżałyśmy. Jestem pewna, że nie z zimna. Zanurzyła palce w mojej wilgotnej cipce.
Mocno i namiętnie. Drżałyśmy. Jestem pewna, że nie z zimna. Zanurzyła palce w mojej wilgotnej cipce.
- Wiedziałam
- wyszeptała z satysfakcją - jesteś tak samo mokra jak ja!
Zaśmiałam
się gotowa aby włożyć palce i sprawdzić, czy mówi prawdę. Jej wargi były ciepłe
i mokre. Przesunęłam palcami parokrotnie w górę i w dół. Jęknęła. Uciszyłam ją
kolejnym pocałunkiem. Naprawdę nie wiem, co mnie wtedy opętało. Ale nie
chciałam tego przerywać? Rozebrałam nas i mimo chłodu odkryłam jej ciało, aby
przyjrzeć mu sie w świetle księżyca. Było piękne. Przypominało hebanową rzeźbę.
Karai miała długie, kształtne nogi i
wąskie biodra, które teraz unosiła niecierpliwie. Malutkie gniazdko było
rozchylone i lśniące. Różowa łechtaczka nabrzmiewała w oczekiwaniu na
pieszczoty. Uklękłam i przytrzymując w dłoni pierś, dotknęłam nią jej
rozwarcia, przesuwając twardą brodawkę po wysuniętej łechtaczce. Moja pierś
między jej udami? niesamowite wrażenie! Po chwili głęboko wsunęła we mnie swoje
palce, ja zaś dotykałam brodawką jej szparki.
Wzięłam głęboki oddech, podniecając się zapachem jej perfum, i obsypałam pocałunkami rozchylone uda. Gdzieś nad sobą słyszałam ciche pojękiwanie. Ocierałam się policzkiem o miękką skórę jej nóg. Jej ciemne, nagie ciało pachniało przepięknie i było wyjątkowo ponętne. Przesunęłam językiem po wargach szczelinki, zatrzymując się dłużej. Karai w ekstazie szarpała moje włosy, a ja nie przejmując się tym wtykałam język coraz głębiej, poruszając nim rytmicznie, tak jak to robi mężczyzna doprowadzając kobietę do szaleństwa. Czułam, że lada moment nastąpi u niej spełnienie. Trwało to długą, rozkoszną chwilę. Kiedy już było po wszystkim, Karai wyczerpana opadła na łóżko, popatrzyła na mnie tak, jakby chciała zapytać, co teraz zamierzam. Bez słowa odrzuciłam kołdrę. Byłyśmy zbyt podniecone, aby odczuwać przejmujący chłód. Położyłam się obok niej.
Wzięłam głęboki oddech, podniecając się zapachem jej perfum, i obsypałam pocałunkami rozchylone uda. Gdzieś nad sobą słyszałam ciche pojękiwanie. Ocierałam się policzkiem o miękką skórę jej nóg. Jej ciemne, nagie ciało pachniało przepięknie i było wyjątkowo ponętne. Przesunęłam językiem po wargach szczelinki, zatrzymując się dłużej. Karai w ekstazie szarpała moje włosy, a ja nie przejmując się tym wtykałam język coraz głębiej, poruszając nim rytmicznie, tak jak to robi mężczyzna doprowadzając kobietę do szaleństwa. Czułam, że lada moment nastąpi u niej spełnienie. Trwało to długą, rozkoszną chwilę. Kiedy już było po wszystkim, Karai wyczerpana opadła na łóżko, popatrzyła na mnie tak, jakby chciała zapytać, co teraz zamierzam. Bez słowa odrzuciłam kołdrę. Byłyśmy zbyt podniecone, aby odczuwać przejmujący chłód. Położyłam się obok niej.
-Kocham
Cię... -wyszeptałam tuląc się do niej ufnie po czym zasnęłam. Ciężka praca i
spełnienie orgazmu u Karai wymęczyło mnie totalnie.
0 komentarze: